Stowarzyszenie duchowo ubogich.

Współczesność jest trudna.
Nasi przodkowie mieli własną, naznaczoną problemami.
My posiadamy aktualną, połowicznie łatwiejszą, połowicznie trudniejszą.
Trzy braki generują ogólne niezadowolenie, a są to braki:

pieniędzy,
wyglądu,
seksu. 
Realność jest niezadowalająca.

Dlaczego akurat te trzy?
Bo każdy z nich w mniejszym lub większym stopniu gwarantuje nam przetrwanie. Nie różnimy się zbyt wiele od naszych pra(pra)przodków. Pierwsi ludzie odkryli, że seks gwarantuje im kreację nowego pokolenia - obstawiam, że nie było to doświadczenie mające przynieść im przyjemność, zwyczajnie nie pozwolić sobie wzajemnie wyginąć. To samo było pewnie z jedzeniem - z jedną różnicą, oni musieli je upolować, a my? My musimy za nie zapłacić. A co z tym całym wyglądem? Tu pokieruję się trochę argumentem "na logikę" - kobieta musiała posiadać cechy, które w męskiej podświadomości kwalifikowały ją jako dobrą przyszłą matkę, a mężczyzna takie, które krzyczały "ochronię twoje ognisko!".
Mijają lata rozwoju cywilizacyjnego.
Pierwsze grupy ludzi, małe społeczności, osiadamy, tworzymy wsie i miasteczka. Tworzymy, poznajemy, myślimy.
Jednocześnie zabijamy, gwałcimy, plądrujemy.
Czyjeś miasto wygląda lepiej, gwarantuje majątek oraz władzę. 
Homo sapiens człowiek rozumny. Przynajmniej teoretycznie.  
XXI w. - era wszechobecnego dobrodziejstwa dzieli się światem na pół ze skrajną biedotą. Mamy dostęp do bieżącej wody, a nauka nie wymaga od nas wertowania encyklopedii lub godzin spędzonych w bibliotece.
Pomimo tego nadal jesteśmy ograniczeni, powiedziałabym nawet, że właśnie to kreuje nasze ograniczenia.
Seksualność otacza cię na każdym kroku, a jednak preferencje nadal pozostają tematem tabu.
Powstaje coraz więcej stanowisk, dzięki którym jesteś w stanie zagwarantować sobie dobrobyt, a ty wciąż uważasz, że jest to zbyt mało, za zbyt wiele.
Próbujemy wyglądać lepiej, by zyskać atencję, zamiast rozwinąć swoje wnętrze.
W ciągu kilku sekund jesteśmy w stanie nawiązać kontakt z kimś z drugiej strony świata, ale po własnej otacza nas samotność.
Przetrwanie to nie to samo co szczęście.
Czasami uznaję za sukces fakt, że wstałam, przeżyłam i mogę wrócić do łóżka. Mówię wtedy sobie "Gratulacje, przetrwałaś! Czasem to wszystko co jesteśmy w stanie zrobić!". Jednak daleko mi wtedy do szczęścia.
Inny dzień jest jego pełen. I jeśli się tak chwilę nad tym zastanowić, to źródło zadowolenia wcale nie leży w stanie konta bankowego, rozmiarze spodni czy ilości like pod zdjęciem. Prawdziwego zadowolenia nie da się kupić - pieniądze mogą być tylko środkiem do jego uzyskania, np. poprzez zakup biletów na pociąg/ samolot/ whatever.

Wyjątkiem od reguły może być seks - no kto nie cieszy się po dobrym seksie?
Jednak nawet w seksie, chodzi o coś więcej, o zbliżenie. Wzajemną relację, zaufanie. Dopełnienie czegoś większego, otworzenie się przed drugą osobą. Z przykrością stwierdzam, że dzisiejszy świat tak bardzo zubożał w porównaniu do przeszłego, że seks zrównaliśmy z walutą. Z trzech głównych braków stworzyliśmy dwa, nie ważne jak bardzo krzyczymy, że to nie jest prawda.
Przestaliśmy polować na zwierzęta, zaczęliśmy na siebie wzajemnie. Prowadzimy grę, której motorem napędowym jest głód, którego nie sposób się pozbyć. Chcemy więcej, chociaż właściwie nie wiemy dlaczego. Zamykamy się na ludzi, przestajemy marzyć o prawdziwych uczuciach, nadrabiamy je pozowanymi zdjęciami ukazującymi pozorne szczęście. Tworzymy iluzję.


Skupieni nad kreowaniem pozornego szczęścia w ogólnym rozrachunku kończymy pod kreską.  

Komentarze

Popularne posty