Głupotki #1 "Niesamowite właściwości ryżu."


Ryż jest cudowny. 

Można go jeść na słodko oraz słono. Polecany praktycznie każdemu, bez względu na stan zdrowotny. Pasuje do każdej kuchni. No i przypomina trochę człowieka.

Ryż też człowiek, pić musi! 

Tak, serio uważam, że mamy z ryżem wiele wspólnego. Każde z nas jest różne - wysocy (długoziarniści), niscy (krótkoziarniści), Europejczycy (ryż biały), Afroamerykanie/ mulaci (ryż czarny/brązowy), kobiety (jaśminowy), blogerzy (dziki ryż). Wiele nas łączy. W sumie najchętniej wykąpałabym się chyba w mleku (ryż na mleku!). O i to jest idealny moment, by nawiązać do podtytułu! No bo co się dzieje z ryżem, kiedy poddajemy go kąpieli - a w późniejszym etapie gotujemy go we wrzątku, nie patrząc na jego cierpienie? On wychodzi z tego większy, silniejszy! Spuchnięty, to fakt. Ale za to jak pięknie absorbuje swojego oprawcę! Nie daje się pokonać! A armia jego potężniejsza niż wcześniej - niech zaprzeczy tylko ten, kto zjadł całą torebkę i nie czuł sytości.

Jednak za najważniejszą cechę, która nas łączy uważam higroskopijność. Ryż nasiąka płynami, pod których wpływem się znajduje, a my? My wchłaniamy doświadczenia. Codzienność. Urzekamy się sztuką, kontemplujemy o literaturze, wciągamy nowinki technologiczne, nabieramy kilogramów - szczególnie, gdy czasu wolnego dużo za dużo, a piekarnik taki ładny, świeżo wyczyszczony (NO I WRESZCIE UDAŁO MI SIĘ DOPAŚĆ DROŻDŻE!). Ogólnie jesteśmy takim ryżem, tylko z bardziej rozwiniętym oprogramowaniem. No i raczej drzemy ryj jak nas ktoś chce ugotować żywcem. No i można nas zarazić koronawirusem - w imię zasady efektu motyla. Chińczyk zeżarł nietoperza, a ja jestem bezrobotna.
 

Wyjątki od reguły.

No niech mnie szlag trafi, ale muszę się tą opinią podzielić z szerszym gronem odbiorców.

Fakt numer jeden: posiadam Netflixa (na nieszczęście, bo to ja opłacam).
Fakt numer dwa: zrobienie chleba jest banalnie proste i wymaga niewiele czasu spędzonego w styczności z wyrabiającym.
Fakt numer trzy: Nie czytam opinii o filmie przed seansem.
Fakt numer cztery: łącząc poprzednie w kupę - gra słów zamierzona - odpaliłam "365 dni".
Fakt numer pięć: więcej sensu miała zabijająca opona i bobry zamienione w zombie. Nawet ludzka stonoga. I brazylijskie telenowele.
Razem wzięte.

Ten film zjadł moje szare komórki - dokładnie tak jak ja pałaszuję ryż z jogurtem, owocami i kokosem. I może właśnie dlatego wpadłam na pomysł, że właściwie człowieka i ryż wiele łączy.
Właściwie to skłania mnie do kolejnej tezy.
Może następny post zatytułuję "Daj mi czas, rosnę jak na drożdżach?" - he he he, wiecie do czego przyrównałabym ludzi, no nie?

Kilka słów podsumowania i daję wam spokój! 

Cenię ryż, bo jest smaczny, lekki, pasuje każdemu. Tak jak cenię ludzi - chociaż niewielu próbowałam, więc nie wiem jak jest z ich smakiem - którymi się otaczam. I ogólnie wszystkich, dopóki ktoś nie wpadnie na moją czarną listę. Ale szczególnie szanuję tych, którzy niczym ryż potrafią zaadaptować swoje życie do zwariowanych sytuacji - jak śnieg pod koniec marca (zdjęcie jako dowód!) czy nagłego ataku przebiegłej choroby wirusowej. 

Chciałabym obiecać,

że więcej nie będę pisała postów pod wpływem totalnego wypalenia szarokomórkowego.
Tylko nie lubię kłamać.
Będę.
Będę też publikować tego efekty.

Bo jestem potężnym ryżem, utopcie mnie w krytyce, a wyjdę z większą objętością (powiedziała, przypominając sobie o reszcie lodów oczekujących w zamrażalniku) tekstów!

Pamiętajcie, wrzątek parzy.
Nie dajmy się utopić.
I doceńmy naszą różnorodność, bo każdy nadaje się do czegoś innego.
.
.
.
+18 ACHTUNG! +18 WARNING! +18 UWAGA! +18

*luźna spekulacja* Czy ryż nadaje się jako dodatek do lodów? Bo człowiek podobno tak.

Komentarze

  1. Co sądzić o filmie? Podobał się? Ja słyszałam wiele sprzecznych opinii, ale jakoś nie zachęca mnie to do obejrzenia

    lorney lorneyvlogs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie polecam - jakość dialogów słaba, wręcz niżej niż mierna. Fabuła przewidywalna. Bardzo dużo języka ciała, natomiast widziałam bardziej prawdziwe porno, aniżeli te sceny. Już wolałabym obejrzeć jeszcze raz Graya, tam przynajmniej postaci miały jakieś określone charaktery, a nie jak tu, co scena to zmiana nastawienia...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty